Moda-retro zatacza coraz szersze kręgi!
Nie wiem z czego to wynika, a bawić się w psychologa tłumu, czy socjologa kultury nie zamierzam, choć z drugiej strony patrząc na ekspansję "wayfarerów", kraty, fryzur na brylantynę, itp. nawet niezbyt rozgarnięty obserwator zauważy, że coś się zmienia w estetyce mas.
Dla chcących wyprzedzać innych w tym co modne , dla chcących czasem (powiem oldschoolowo)
zaszpanować, ważne jest by wcześniej od reszty odbiorców mody, rozpoznawać to co przychodzi .
Informuję więc o nowym trendzie, jest on już w fazie utrwalania się. Póki co, obejmuje on raczej kraje anglojęzyczne, ale jak to w "globalnej wiosce" prędzej
czy później trafi także i do Polski.
O co chodzi ...
W Melbourne (100 lat temu 2 największym mieście Imperium Brytyjskiego), w Sydney, w Londynie, w Los Angeles pojawiają się ostatnimi czasy nowego typu wydarzenia.
Grupy ludzi w strojach z początku XX wieku, spotykają się by wspólnie jeździć na rowerach.
Coraz częściej ci cykliści samodzielnie poruszają się po mieście ubrani/wystylizowani na czasy swoich pradziadków i prababć - oto początek mody.
Zjawisko upodabniania się do dawnych rowerzystów ma nazwę -
Tweed Cycling,
a wywodzi się ona od tkaniny wełnianej z jakiej szyto marynarki przed wojną światową.
Gdy grupa zapaleńców chwilowe szaleństwo zamienia
w tendencję, powstaje trend, a z niego moda. Jazda na rowerach, w retro strojach przeszła już do tego stadium , przejażdżki zamienią się w zorganizowane przebywanie ze sobą, zakładane nawet są kluby fascynatów tej mody.
Szykowni cykliści nie tylko dbają o swój retro-wygląd, ale także o swoje maszyny. Dobrze jest, gdy patrząc na wehikuł można go nazywać rower-retro, wszak częściej zależy nam by wyglądać dostojnie, a nie zabawnie.
Jak odebrano by chłopaka w tweedowej marynarce, często w muszce, ale jadącego na bmx'ie? oczywiście byłby to pocieszny dla przechodniów widok.
Tworząca się popularność zjawiska jakim jest powrót do mody, stylu i estetyki początku zeszłego wieku sprawiła, że
przemysł także chce odciąć od tego kupony, zupełnie tak jak z przywróconymi do łask przez Hispterów okularami w stylu "wayfarer" (mocne obłe oprawki, ciemne szkła).
Producenci prześcigają się w tworzeniu pojazdów przypominających wyglądem stare wzory. Jako taki wymyślono też nowy rower sygnowany marką Trussardi.
Model
citybike Trussardi 1911 kosztuje 2 i pół tysiąca $.
Moim zdaniem, skoro tacy giganci rynku dóbr luksusowych biorą się za tego typu wyroby musi to oznaczać jedno, moda na retro-rowery i retro cyklizm zaczyna sie na dobre.
Czy bedzie ewoluować? ...